wtorek, 16 grudnia 2014

Nie znikaj, bo będą kłopoty, czyli "Bez śladu" Harlana Cobena.

        Po zapoznaniu się z "Nie mów nikomu" natychmiast wypożyczyłam ze szkolnej biblioteki inną książkę Cobena - jedyną, która była. Czy "Bez śladu" sprosta wysokim wymaganiom nałożonym przez poprzednią jego powieść?
           Myron Bolitar, były koszykarz, który zrezygnował z powodu kontuzji kolana, ma szansę po 3 latach powrócić do wykonywania zawodu i to nie w byle drużynie, bo w samych New Jersey Dragons. Jednak ta oferta nie jest spowodowana ani umiejętnościami Myrona, jest za to czym innym - Greg, jego rywal z czasów studenckich i najlepszy zawodnik Smoków przepada. A on musi go znaleźć przed finałami, w zamian za to dostaje szansę powrotu do kariery, dużo pieniędzy oraz pierwszoligowego gracza do jego agencji sportowej. A rozwiązać zagadkę nie jest łatwo, bo w sprawę okazują się być zamieszany hazard i wielkie długi, a na dodatek zostaje popełnione morderstwo....
          Jest to książka z cyklu o właśnie Myronie Bolitarze i jego kumplu, Winie. Dokładniej to trzecia część, o czym dowiedziałam się dopiero teraz. Mimo wątków związanych z przeszłością głównego bohatera oraz elementów (chociaż małej ich ilości) obyczajowych, bez problemu czytałam to bez znajomości poprzednich tomów. Co do czytania bez problemów...
         No bo takie właśnie było. Harlan Coben pisze prosto, ale przyjemnie. Co mi się szczególnie spodobało - było trochę elementów humorystycznych. Nie dorównywały co prawda mistrzom sarkazmu i komedii, były dość niskich lotów, lecz spełniały swoją rolę - rozśmieszały. Bardzo się to przydało, ponieważ...
        Samego śledztwa nie można było nazwać prawdziwie intrygującym. W sumie niby jest tam wszystko, czego potrzeba - wiele elementów, które z biegiem czasu układają się w całość, zaskakujące zakończenie, fałszywe tropy... Brakuje jednak jednej ważnej rzeczy, która bardzo często o jakości wątków kryminalnych przesądza - tak zwanego polotu. Po prostu śledztwo nie wciągało i chociaż niejako "przegadanie" jest uzasadnione tym, że Myron prowadzi je na własną rękę, bez zaangażowania policji, to jednak takie również da się przeprowadzić dobrze, ale tutaj... po prostu było. Przełomy w nim zdarzały się dość często i nie wywoływały sensacji, ten wątek był zwyczajnie nudny.
      Jednakże źle nie jest, bo sprawę ratują... postacie. Win i Myron to naprawdę świetny duet, strzelają obydwaj czasem niezłe teksty, chociaż znów, nie było to nic ponad normę. Mimo to, dzięki nim książkę czytało się przyjemnie i szybko, nie czułam aż tak bardzo znużenia wywołanego śledztwem. Co nie znaczy, że są idealne - mimo, że Myron czasami jakąś "błyskotliwą" ripostą strzeli, to denerwuje rozczulaniem się dość częstym nad przeszłością.
      "Bez śladu" to jednak nie kryminał, a thriller. Z jakiegoś powodu przecież różnią się te dwa gatunki, prawda? Ja rozróżniam to głównie tym, że ten drugi ma większą ilość akcji, a samo dochodzenie jest nieco dalej, niż w kryminale. W tym bowiem najważniejsze jest śledztwo, ewentualne sceny akcji to tylko dodatek. Thriller też często ma mroczniejszą atmosferę. Nie żebym się jakoś bardzo na szufladkowaniu znała, ale jakoś te granice się instynktownie określa. No i fakt - w "Bez Śladu" sceny akcji były, nawet dość ważne, ale zabrakło w nich - znowu użyję tego słowa - polotu.  Nie czułam tego napięcia, jak w "Nie mów nikomu".
       To mimo wszystko dobry thriller. Intryga była zaskakująca, duet Myron i Win zabawny, wszystko się zgadzało - to czemu jestem zawiedziona? Brakło polotu. A to bardzo ważna sprawa, żeby polot był. Ostatecznie... oceniam na 6=/10.

6 komentarzy:

  1. Czytałam kiedyś jakąś książkę Cobena, niestety nie pamiętam tytułu. Wiem natomiast, że mi się spodobała, choć na początku nużyła. Teraz na półce czeka "Tylko jedno spojrzenie" jego autorstwa, za które muszę się w końcu wziąć :)
    sklep-z-pamiatkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Coben, choć faktycznie pisze nierówno - przy pozycjach świetnych zdarzają się niestety i gorsze. Ale ogólnie jest dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Cobena, ale niektóre jego książki nie są na zbyt wysokim poziomie. Da się je przeczytać, ale czegoś w nich brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cobena jako autora nie znam, ale też po ostatnich przygodach raczej nie mam ochoty na coś bez polotu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie jeszcze ten autor nie rozczarował. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. szczerze uwielbiam Cobena, przeczytałam dużą część jego książek, nawet dzisiaj wróciłam z jedną z biblioteki;)

    zainteresowałaś mnie osobą Gimeneza, popatrzę za czymś jego autorstwa

    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)