wtorek, 20 października 2015

Zatopione w niepamięci, czyli "Przekleństwa niewinności" Joffreya Eugenidesa.

Zaciekawiła mnie. Kropka, więcej pisać nie będę tutaj... po prostu przeczytajcie dalej, co to za książka...
Oryginalny tytuł: The Virgin Suicides
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 240
Gatunek: Literatura współczesna













  
Lata 90', małe miasteczko w pobliżu Detroit. Każdy kojarzy ten klimat. I w tym miasteczku pięć pięknych sióstr Lisbon zamiast wyszaleć się jak na swój wiek przystało, siedzi praktycznie bez możliwości choćby wyjścia na randkę z powodu ich surowych, apodyktycznych rodziców, aż pewnego dnia samobójstwo popełnia najmłodsza z sióstr - Cecilia. Pozorny porządek runął, a wraz z utratą kontroli nad życiem, i otoczenie rodziny Lisbonów staje się coraz bardziej zaniedbane, jakby będąc symbolem postępującej autodestrukcji. A gdy pozostałe siostry odbierają sobie życie, wiadomo już, że to było coś nieuchronnego.

Często Lisbonki zachowują się niezrozumiale. Tak samo z otoczeniem. Jednak "niezrozumiale" w sposób życiowy. Nie rozumiemy dlatego, że ich właściwie nie znamy bądź nie chcemy zrozumieć... A tutaj główną rolę odgrywa to, co wszystkim w głowie gra. Dostajemy skrawki, z których próbujemy cokolwiek wywnioskować... a odpowiedź, nawet w rzadkich momentach, gdy wydaje nam się, że wreszcie coś znaleźliśmy, nawet wymyka nam się z rąk.

Kto zawinił? To pytanie przewija się przez całą książkę, a im bardziej wzrasta niepokój i świadomość nieuchronnego, tym bardziej pragniemy poznać odpowiedź. Czasem nawet się łudzimy, że coś jeszcze można zrobić, chociaż wiemy, jak wszystko się skończy. A im dalej w lekturze, tym więcej potencjalnych tropów, tym więcej zamazanych drogowskazów, niejednoznaczności...

I chociaż to tylko 240 stron, to ich ciężkość sprawiła, że mimo krótkiego czasu lektury, wydawało się, jakby przeżyło się o wiele więcej, niż w 1000 stronowej cegle. Tą książkę się doświadcza, a nie czyta. Odczuwa, a nie poznaje. I chociaż dziwimy się zachowaniu otoczenia, które nijak nie słyszy niemego wołania o pomoc, czasem przeraża też myśl, czy aby sami się tak nie zachowujemy. Pojawia się wiele pytań, o wiele więcej, niż jest na nie odpowiedzi. Śmiem powiedzieć, że w tej książce żadnej odpowiedzi nie znalazłam...

Zasadniczo mamy tu do czynienia z marzycielką. Kimś pozbawionym kontaktu z rzeczywistością. 

Polecam ze wszech stron. Ta książka nie kończy się z momentem zamknięcia, ona wciąż powoli wlecze się za nami. I nawet, gdy trudno nam to przyznać, otwiera pewne bramy w naszym umyśle, których nijak nie da się już zamknąć. Szokuje, ale z celem. Zdecydowanie świetna książka, zasługująca w pełni na 9/10.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)