poniedziałek, 12 stycznia 2015

Pociągowa sprawiedliwość, czyli "4.50 z Paddington" Agathy Christie.

            Ostatnio natknęłam się na parę recenzji różnych książek Agathy Christie i to, w połączeniu z moją sympatią do autorki, sprawiło, że sięgnęłam po moją piątą książkę właśnie jej,  a jest nią "4.50 z Paddington".

                Pewna starsza pani jechała sobie pociągiem. Było całkowicie pusto, patrzyła się w okno, nie mając nic innego do roboty. A tutaj nagle na torze obok jedzie inny pociąg, a w oknie widać wysokiego bruneta duszącego jakąś dziewczynę. Staruszka, jak każda osoba w tej sytuacji, była iście wstrząśnięta - problemem było tylko to, że policja wcale jej nie chce wierzyć, zwłaszcza, że ciała nie ma. Zwraca się więc to swojej przyjaciółki, niejakiej panny Marple, będącej detektywem amatorem. Ta z kolei wysyła na "poszukiwania" swoją młodą przyjaciółkę - Lucy Eyesbarrow.
                Zauważyłam, że książki Agathy Christie mają ze sobą sporo wspólnego. Po pierwsze, sprawcą jest zawsze osoba najmniej podejrzewana. Po drugie, na początku trudno mi się wciągnąć (wyjątek - I nie było już nikogo). Po trzecie, zakończenie zawsze mnie całkowicie i definitywnie wywraca...
               Tak było i teraz. Wydawało mi się, że już rozpracowałam schemat autorki. Obstawiłam najmniej prawdopodobną opcję, nawet wypracowałam sobie jakiś motyw, a tu nastało zakończenie i wszystko się wywróciło, bo to nawet mi do głowy nie przyszło, a co gorsza, miało sens i logikę. Poza tym, że przestałam wierzyć w moje umiejętności detektywistyczne, to znów muszę pochwalić Christie za to, jak może wszystko przewrócić, a przy tym sprawić, że wydaje się to dość logiczne...
              Chociaż to już piąta powieść Agathy, którą czytałam, to pierwsza z panną Marple i muszę powiedzieć, że jest znacznie sympatyczniejsza od niejakiego Poirota - tamten mnie często irytował. Tutaj jednak przez dużą część książki śledzimy działania owej Lucy, która jest naprawdę świetnie wykreowaną postacią kobiecą. Zresztą cała rodzina, wokół której dzieje się akcja, jest dobrze wykreowana, każdy ma swój charakter.
              |Tak samo jak i bohaterowie, realistycznie przedstawione są też relacje między nimi. Mimo wszystkich zalet, to nie jest jedna z tych rewelacyjnych książek Christie, w których postacie i rozwiązanie zostają ci na długo w pamięci. Po prostu zabrakło tego czegoś, ale jako kryminał "na odpoczynek" nadaje się świetnie, ale dla osób zaczynających z twórczością Agathy lepiej byłoby wybrać inną książkę.
             Ci, którzy lubią Christie i wiedzą, czego się po niej spodziewać, nie zawiodą się. Ma swój klimat i wszystkie zwyczajowe zalety są też i tutaj. Ci, którzy jej jeszcze nie znają, niech lepiej zaczną od czegoś innego. A moją oceną jest 6+/10.

7 komentarzy:

  1. Christie to moja ulubiona autorka. Kryminały, które tworzy, są zaskakujące, nieprzewidywalne i mają ten specyficzny, trochę mroczny klimat. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że książki Agaty Christie mają szereg wad: linijną fabułę, dość płytko zarysowane postaci, szczątkowe opisy (czasem akcja zda się toczyć w próżni), ale i tak uwielbiam jej powieści. Ach, te zagadki! I, przede wszystkim, ten niepowtarzalny klimat!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama się sobie dziwię, ale nie czytałam jeszcze żadnej powieści tej autorki;) jeśli nie od tego, to od jakiej książki Twoim zdaniem warto zacząć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem albo od klasyki (Morderstwo w Orient Expresie) albo od Samotnego Domu, albo od moim zdaniem najlepszej powieści - "I nie było już nikogo".

      Usuń
  4. Bardzo lubię Christie, chociaż tej książki akurat jeszcze nie czytałam. Ja za to bardzo lubię Poirota! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię twórczość Agathy Christie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cie do zabawy Liebster Blog Award:) Pytania znajdziesz pod adresem http://rudarecenzuje.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award.html

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)