sobota, 25 lipca 2015

Po uszy w gównie, czyli "Łowcy głów" Jo Nesbo.

Po pierwsze, powracam po 3 tygodniach w lesie :D W trakcie przebywania na obozie udało mi się jednak przeczytać jedną książkę, chociaż czasu było mało,  a mianowicie "Łowcy głów", czyli powieść pisarza, którego od dawna chciałam poznać. No i co z tego wyszło? Przeczytajcie.

Oryginalny tytuł: Hodejegerne
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 219
Gatunek: Literatura sensacyjna














Roger Brown jest łowcą głów. Sam uważa się za najlepszego, ale i najbardziej niedocenianego w tym fachu. No cóż, facet jest niski, to i aż tak dobrze mu się nie wiedzie. Ma teoretycznie nie na jego kieszeń willę, a także trudną w utrzymaniu żonę z "wyższej ligi", toteż potrzebuje dodatkowego źródła dochodów, którym jest kradzież dzieł sztuki. Pewnego dnia jego żona daje mu cynk o niejakim Clasie Greve. Roger zajmuje się nim, jak to łowca głów potencjalnym szefem, ale okazuje się, że Greve to coś więcej niż tylko kolejny, nudny kandydat. Bo nie dość, że cholernie dobry, to jeszcze jest posiadaczem bezcennego obrazu Rubensa... Brown postanawia poprawić swoją kondycję finansową i wykorzystać okazję.

Jednej rzeczy nie można odmówić akcji w tej książce - jest wartka, chociaż rozkręca się dość wolno jak na swoją objętość. Z czasem jednak zaczyna pędzić, a zwrot akcji goni zwrot akcji... i to wszystko sprawia, że całość jest po prostu nieprzekonująca. Nie chodzi o to, że jest nierealistycznie. Jest nieprzekonująco, a to pewna różnica. Może jakby było trochę mniej tych oderwanych od rzeczywistości zwrotów, to mogłabym przymknąć oko na to, że nie potrafię w to uwierzyć. Nawet w takie"Kociej mordzie" potrafiłam uwierzyć w niezbyt realny bieg wydarzeń, bo po prostu to wszystko zostało pokazane tak, że naturalnie przylegało do tej książki, że w tej powieści to akurat musiało się zdarzyć i jest to absolutnie naturalne. Przekonywało. A tutaj nie, przez co potencjalnie ciekawa (bo ona była ciekawa, ale przez drażniące zwroty akcji coraz bardziej się od niej odrywałam) fabuła została zmarnowana, bo nie potrafiłam się w nią wciągnąć.

Postacie to chyba jeszcze większy minus. Są kompletnie mdłe i na dodatek kompletnie płytkie. Czasem widać, jakby autor próbował ich trochę upodobnić do zwykłego człowieka, ale wypada to raczej średnio. To w końcu on ma jakieś konkretne wady czy nie? I dlaczego bardzo analityczny człowiek, który stara się mieć dopięte wszystko na ostatni guzik pamięta nawet o zamaskowaniu odcisków palców, a nie pamięta o tym, żeby może coś zrobić z nabitym na widły truchłem psa? Wrr. Jestem wkurzona na te postacie...

...Ale za to tym razem postaram się coś pochwalić, a mianowicie styl.  Jo Nesbo pisze świetnie, a przy tym nieco specyficznie, dzięki czemu się wyróżnia. Nie jest może mistrzem słowa, nie maluje wyrazami światów, ale jednak pisze naprawdę dobrze. Ma ten styl jednak jed, zasadniczą wadę - dlaczego tu jest tak wiele DROBNYCH opisów WSZYSTKIEGO? Denerwowało mnie czytanie o tym, jakiej marki garnitur ma ktoś tym razem. No i na dodatek mnogość mini opisów wcale nie wpływała pozytywnie na ukazanie świata, bo niby tego dużo - a świat gorzej namalowany niż u autorów, którzy zdecydowanie mniej niepotrzebnych szczegółów pokazują.

I jeszcze jedna wada - cała ta powieść wydaje się po prostu pisana na kolanie, od niechcenia. Trudno to wytłumaczyć, ale po prostu... to jest takie bez polotu. Wydaje mi się, jakby pisarz "wkręcił" się w pisanie tej książki dopiero nie wiem, w połowie, w 3/4? Wtedy zaczyna być bardziej... charakterna. Ale nadal nie jest.

To nie ból, lecz strach przed bólem zmusza człowieka do uległości.

No i co ja tu mam powiedzieć? Bo fabuła jest naprawdę ciekawa, ale tak nieprzekonująca, że w ogóle mnie nie wciągnęła, a postacie jeszcze bardziej mi ją obrzydziły. Zakończenie było świetne, ale co z tego, skoro ta fabuła mnie w pewnym momencie przestała obchodzić? Na szczęście jest trochę ratunku ze strony stylu, który sprawiał, że czytało się dobrze. Wiem, że jestem w mniejszości, bo większości książka się jednak podobała. Ja jednak jestem zdenerwowana i zawiedziona. I dlatego też wystawiam temu 4/10, bardziej rzetelni mogą podnieść ocenę o oczko w górę.  

 

4 komentarze:

  1. Ja ciągle nie potrafię się przekonać do Jo Nesbo, bo z jednej strony wiele osób zachwyca się nim, a z drugiej jest i wiele głosów, że niektóre książki naprawdę są słabe i patrząc po Twojej recenzji, to jednak chyba bym się nadal do niego nie przekonała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Czerwone gardło" i utknęłam w połowie. Porzuciłam, co mi sie nie zdarza od podstawówki. "Łowcy głów" stoją na półce. I chyba jeszcze ta zostaną. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam kilka powieści Nesbo z Harrym Hole i wprost uwielbiam jego książki, ale za "Łowców głów" się nie zabiorę. Widziałam film i był okropnie naciągany. Z Twojej recenzji wnioskuję, że to jednak problem pierwowzoru, a nie adaptacji. Więc za tę powieść Nesbo podziękuję, choć autor jest na prawdę świetny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wielka ochotę na książki tego autora. I jest mi trochę wstyd, że jako wielka miłośniczka kryminałów jeszcze ich nie poznałam :)

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)