niedziela, 15 lutego 2015

Krwisty thriller w krwistoczerwonej okładce, czyli "Duchy Belfastu" Stuarta Neville'a

          Książka z cyklu "kupiłam, bo promocja". No jak zobaczyłam takie wydające się ciekawe Duchy Belfastu za 13 złotych w Biedronce, to jak nie miałam tego kupić? No ale długo fermentowała na półce, aż w końcu uznałam, że Walentynki to idealny czas na przeczytanie krwistego thrillera w krwistoczerwonej okładce, bo przecież krew pochodzi prosto z serca...
        Gerry Fegan walczył kiedyś w IRA. Ale wiadomo, każda wojna niesie za sobą swoje żniwa i biedaczek widzi teraz 12 duchów - osoby, które kiedyś zamordował. Trudno mu zasnąć bez upicia się, aż wiedziony impulsem dowiaduje się, że jeśli zabije osoby, na których zlecenie kiedyś zabijał, duchy w końcu dadzą mu spokój. Po postanowieniach z Wielkiego Piątku trudno jednak wykonać krwawą zemstę w Belfaście. Tymczasem ginie jedna z owych osób, policja się trudzi, a Gerry ma jeszcze ochraniać pewną kobietę i jej dziecko.
         Mimo obecności tego tytułu w kolekcji "Zima z kryminałem", kryminał to na pewno nie jest. Owszem, morderstwa się pojawiają, ale sprawcę znamy od samego początku, a żadna "głębsza intryga" się nie pojawia. Można by pomyśleć, że książka będzie dość przewidywalna i nudna - no bo w końcu od początku wiadomo, że Gerry będzie po prostu te duchy załatwiał, normalnie jak w questach typu "Zabij 10...". I faktycznie, fabułą nie powala, nie czułam się zaskoczona. No dobra, pod koniec poczułam się zaskoczona, ale ostatecznie autor zaskoczenie "odwołał", co mnie bardzo zawiodło.
         Powiedziałabym, że mimo wszystko się nie nudziłam, ale to nie do końca prawda. Właściwie wciągnęłam się tak dopiero gdzieś od połowy - mimo, że nadal "pociągów, wybuchów i wybuchających pociągów" nie było. Trudno mi powiedzieć cokolwiek konkretnego o fabule, bo po prostu zbyt interesująca nie była. Ciekawą rzeczą był za to klimat, który autor dał radę wytworzyć - przez cały czas był taki ciężki, melancholijny....
         Bohaterowie... Wiem, że zabrzmię bardzo głupio, ale... nie wiem co o nich powiedzieć. Naprawdę, nawet trudno mi powiedzieć, czy są dobrze wykreowani, czy źle. Powiem tak - główny bohater na pewno na plus, "uwierzyłam" w jego lęki, jego osobowość. Natomiast cała reszta pokazuje, że nikt nie jest bez winy. No i o co chodzi? O to, że brakuje przysłowiowego "światełka w tunelu" - wszyscy, a przynajmniej większość, są po prostu źli. Bez żadnych odcieni szarości. Było to po prostu mało prawdopodobne.
         Ale zarazem książka pokazuje też, jak wiele zła wyrządziły krwawe wojny w Belfaście. I pokazuje to dobrze. Ma też w sobie całkiem bogate tło historyczno-polityczne, co zasługuje na podkreślenie.
        Styl autora jest... prosty. Zwyczajnie. Opisuje  to, co się dzieje, bez stosowania żadnych zbędnych ozdobników, nie ma też żadnych poważnych błędów. Nie wyróżnia się niczym, ale czyta się dobrze. Zwłaszcza sceny akcji (chociaż nie takie typowe) zostały dobrze opisane.
        Wiem, że ta recenzja w całości nie brzmi zbyt zachęcająco, ale całość była po prostu kawałem dobrej rozrywki. Całkiem niezły pomysł, dobry klimat i styl autora, oraz mimo wszystko niezły wgląd w psychikę głównego bohatera to naprawdę zalety całkiem mocne. Właśnie, co do ostatniego słowa - ogólnie cała książka jest "mocna". 7/10

8 komentarzy:

  1. Jakoś chwilowo nie jestem w nastroju na krwawe opowieści. Chyba Walentynki nastroiły mnie nieco romantycznie.
    Jednakże za czas jakiś, kto wiem - być może sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś dla mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze, to teraz mam twardy orzech do zgryzienia. Lubię takie książki, ale ta nudna fabuła mnie lekko zniechęca. No i jeszcze brak tych odcieni szarości... Jak będzie okazja to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego autora jeszcze nie czytałam, więc może się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kojarzę tego pisarza, ale uwielbiam kryminały i thrillery oraz wszelkie miksy tych gatunków, więc popatrzę w bibliotece za tą pozycją, zwłaszcza, że książka jest mocna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Waham się. Książka mnie ciekawi, ale jakoś nie czuję do niej zbyt wielkiego pociągu. może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie spróbuję. :) Myślę, że warto zaryzykować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta książka mogłaby mi się spodobać, ale i tak bałabym się zaryzykować jej kupna. Chociaż lubię wszelki thrillery, horrory i fantasy.

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)