czwartek, 5 marca 2015

No i zapomniałam, co kupić miałam, czyli "Kurort Amnezja" Anny Fryczkowskiej.

             Przepraszam za moją naprawdę długą, bo 2,5 tygodniową nieobecność i chcę ją jednocześnie wyjaśnić - pierwszym powodem był brak internetu, a drugim... padnięcie dysku twardego. Teraz już jakoś jest, więc "zdam sprawę" z tego, co czytałam przez ten czas (niestety nie jest tego tak dużo, jak bym chciała - chwilowe uzależnienie Personą 3 daje o sobie znać). A zatem.. zapraszam!
                Do pewnego nadmorskiego kurortu przyjeżdża w środku zimy kobieta imieniem Wanda, "świeża" wdowa, której mąż niedawno zmarł w wypadku. Rzadko się zdarza, żeby ktokolwiek przyjeżdżał do Brzegów poza sezonem, ona jednak ma powód - chce się zemścić na kobiecie, która zniszczyła jej życie. Owa Marianna jednak po tym wypadku straciła pamięć, a teraz przechodzi terapię pod okiem swojego męża i pracuje w kurorcie...
              Zdecydowanie osią całej powieści są relacje Wandy z Marianną - nieraz zaskakujące, a przy tym po prostu zajmujące i ciekawe. Mimo szalejącego w tle wątku kryminalnego, po prostu... nie mogłam się doczekać kolejnych dialogów, tego, jak całość wyewoluuje. Ten wątek jest tak świetnie rozbudowany, że innych mogłoby by wręcz nie być, gdyby nie to, że do rozwoju tego były jednak potrzebne.
             Bohaterów jest jeszcze trochę poza owymi kobietami, ale nie są oni już tak fascynujący. Po prostu wspierają całą akcję, wszystko, budowane właśnie między tymi dwoma. Ale powtórzę się jeszcze raz - po prostu w te dwie postacie zostało tchnięte całe życie,to one zaciekawiają i po prostu się w nie "wierzy", w ich realność - co nie znaczy, że reszta postaci to po prostu takie "kartony", które służą tylko i wyłącznie wspieraniu głównych bohaterów, a same ani trochę realne nie są - po prostu nie zostały aż tak dobrze rozbudowane.
           No ale przecież coś musiało się dziać, no nie? Występuje tutaj co prawda wątek kryminalny, ale jest on zdecydowanie na boku - po prostu musiał on być, żeby parę rzeczy się zaczęło, ale nie jest on zbytnio fascynujący. Najciekawsze jest tutaj powolne odkrywanie przeszłości Marianny, jej przemiana, jej... no, wszystko. Nie umiem się po prostu wyrazić..  w każdym razie, akcja była dosyć ciekawa, ale ona, jak już ileś tam razy wspomniałam, była tylko pretekstem do ukazania relacji.
          Styl, którym pisze autorka jest dość... oziębły, lecz świetnie pasujący do całej powieści. Rozdziały pisane są na przemiennie z perspektywy to Marianny, to Wandy - przy tej pierwszej użyta jest narracja pierwszoosobowa, a przy drugiej - trzecioosobowa. Zabieg wyszedł całkiem ciekawie, a wszystko potęguje właśnie styl - zdania świetnie ukazują charakter, nastrój, atmosferę - genialnie.
        Jak już wspomniałam o tej atmosferze - po prostu świetnie czuje się ten ciężkawy, ponury klimat. Widzi się ten kurort nie przez pryzmat jego wyglądu zewnętrznego, a właśnie tej atmosfery. Jest namacalna, wyczuwalna, w każdej chwili, stanowi niewątpliwą zaletę.
       Podsumowując... czytać! Dość nietypowa powieść (chociaż motyw amnezji wcale do takich nietypowych nie należy, tu jednak jest naprawdę dobrze wykorzystany), po prostu... taka, o której nei zapomni się niedługo po przeczytaniu. Nawet, jeśli nie lubicie literatury ze sporym naciskiem na "obyczajowość", to to po prostu trzeba samemu sprawdzić.

4 komentarze:

  1. Zaciekawiłaś mnie tą pozycją, ja lubię obyczajowość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już kiedyś jedną z książek autorki, więc z chęcią zapoznam się też z innymi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki autorstwa Anny Fryczkowskiej zawsze biorę i czytam :D

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)