poniedziałek, 25 maja 2015

Bo bycie idiotem nie jest takie łatwe, czyli "Forrest Gump" Winstona Grooma.

Raczej nie sądzę, aby był tu ktokolwiek, kto nie zna tej książki. Większość pewnie ją przeczytała, a jak nie, to chociaż obejrzała film. Ale ja tu jestem zapóźniona i dopiero teraz się za nią zabrałam ;)
              Forrest Gump jest idiotem i jest tego całkowicie świadomy. Myśli trochę wolniej, czasami się zacina, ale w niektórych rzeczach to prawdziwy geniusz. I jakoś tak wychodzi, że taki zapóźniony głupek wiedzie życie ciekawsze niż wielu normalnych, nawet i nadzwyczajnie wykształconych ludzi. Z jednej strony Gump nieudolnie próbuje zdobyć serce pewnej Jenny, z drugiej jednak wszystko wydaje się mu przeszkadzać, bo on, jak żaden inny, ma niesamowity talent do przyciągania kłopotów i psucia wszelkich dobrych okazji.
                Książka jest naprawdę krótka - w moim wydaniu ma 220 stron - ale przy tym jaka treściwa! W naprawdę wielu pozycjach mogę narzekać na lanie wody, na rozwleczenie i to niekoniecznie spowodowane rozbudowaniem narracji i poetyckimi opisami. Tutaj jest idealnie - owszem, nie ma co oczekiwać tutaj kwiecistych słów, ale przecież całą sprawę idiot przedstawia. I przedstawia to barwnie, zachowując swój światopogląd, a i jeszcze humor się pojawia...
                Wróćmy jednak do treściwości. Na tych 220 stronach dzieje się naprawdę wiele i tu pokażę pierwszy paradoks tej książki - do kolejnych wydarzeń dochodzi jakby z przypadku, są cholernie nieprawdopodobne... a przy tym wydają się tak sprytnie połączone ciągiem przyczynowo-skutkowym, że po prostu na to nie zwracam uwagi. Daję się wciągnąć w kolejne absurdalne przygody Gumpa, nie nudząc się ani trochę.
                 Ale nie samymi przygodami człowiek żyje - w mojej perspektywie książka zgryźliwie, ale niezwykle trafnie komentuje rzeczywistość. Czytam i aż się sama dziwię, jak ten fragment, to wydarzenie ironicznie pokazuje prawdę, a przy tym zachowuje optymistyczne, ale nie przesłodzone spojrzenie na świat.I to jest plus!
                Sam Forrest to niesamowicie sympatyczny człowiek. Taki idiot - ale o czystym sercu. A że mu nie zawsze wszystko wychodzi, to już jest inna sprawa... Miło też poczytać o miłości w świecie opanowanym przez pieniądze... Ogólnie jest strasznie sympatyczny, jak i inni bohaterowie. Przy tym tacy prawdziwi.

No i co? Mogę być idiotem, ale przecież przez cały czas chciałem robić dobrze, a marzenia to marzenia, nie?

                Można by wytknąć "Forrestowi..." nielogiczność i nierzeczywistość. Można by. Ale to wszystko zostaje przesłonięte przez sympatyczną narrację, bohaterów i to, jak to wciąga. Przede wszystkim to niezwykle pozytywna książka. Taka, która w ironiczny sposób komentuje rzeczywistość, będąc jednocześnie ciepłą i optymistyczną. Taka, która ma w sobie tony cytatów, a przy tym jest jeszcze świetną rozrywką. No to dostaje ode mnie porządne 9,5/10.



2 komentarze:

  1. Uwielbiam i książkę i film! Chociaż książka po obejrzeniu filmu jest trochę męcząca. O.o

    OdpowiedzUsuń
  2. To wspaniała i mądra historia, uwielbiam ją :)

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)