niedziela, 14 czerwca 2015

Potwór w Nowym Jorku, czyli "Bestia" Alex Flinn.

A tę książkę wygrałam z kolei w konkursie na blogu Kolorowa Książka ;) Nie miałam w stosunku do niej żadnych oczekiwań, ale jakoś jak tylko ją dostałam, to zaczęłam czytać - bo na nic innego nie miałam ochoty, a koleiny tom PLiO wypożyczony w bibliotece. No i co z tego wyszło? Zobaczymy...

Oryginalny tytuł: Beastly
Wydawnictwo: Galeria Książki

Liczba stron: 348
Gatunek: Literatura młodzieżowa














Kyle Kingsbury to jeden z tych próżnych, bogatych nastolatków, których nawet jeśli nie widzieliście na żywo, to z pewnością kojarzycie ich postać. Luksusowe życie dzięki pieniążkom tatusia, idealna twarz, śmieciowe przyjaźnie, śmieciowe związki oparte wyłącznie na seksie, pogarda dla tych biedniejszych... Pewnego dnia jednak Kyle'owi zostaje wymierzona sprawiedliwość, kiedy wiedźma postanawia zamienić go w tytułową bestię, ale daję mu szansę: jeśli Kyle znajdzie kogoś, kogo pokocha i to z wzajemnością, to zostanie odczarowany. Nie będzie to jednak zbyt proste...

Już kojarzycie? Tak, to jedna z wielu wariacji na temat klasycznych baśni, tutaj akurat "Pięknej i Bestii". Nie mam nic przeciwko takim wariacjom, pod jednym warunkiem - że dana pozycja będzie wnosiła coś nowego do tematu. Tutaj mamy, przede wszystkim - przeniesienie akcji do teraźniejszości, do Nowego Jorku. W sumie nic nowego. Ponadto zarówno Piękna, jak i Bestia mają nie najlepiej w kwestii relacji z rodziną. Może i w tej baśni tego nie było, ale w młodzieżówkach zdarza się nadzwyczaj często... Za oryginalność plusa ta pozycja nie dostanie, ale nie należy też do rzeczy kompletnie odtwórczych.

Powieść napisana jest całkiem przyjemnie. Połączenie czasu przeszłego i pierwszoosobowej narracji to bezpieczne rozwiązanie, a błędów w stylu nie zauważyłam, był po prostu normalny, więc i czytało się naprawdę szybko. Zabrakło mi jednak czegoś innego - wczucia w postać głównego bohatera. Nie przeze mnie, przez autorkę. Wydawał mi się jakiś nierzeczywisty, zwłaszcza tuż po przemianie. Owszem, nie był oazą spokoju, ale jednak nie tak zachowuje się człowiek, którego całe życie praktycznie runęło!

Jest jeden, zasadniczy problem z tą książką, który chociaż w lekturze nie przeszkadza, to przeszkadza w zapamiętaniu jej na dłużej - jest w niej po prostu coś sztucznego. Nie dość, że momentami rozwój wydarzeń wydaje się kompletnie nieprawdopodobny (wszyscy kochamy zbiegi okoliczności i nielogiczne rozwiązywanie się problemu), to jeszcze wątek romantyczny... meh. Po prostu był sztuczny, nie umiem tego lepiej wytłumaczyć. Zresztą i problemy z rodzicami, które były tutaj ukazane, chociaż prawdziwe, to w tej pozycji zdawały się nie tyle zbędne, co wciśnięte na siłę, aby było coś poważnego... Co jakiś czas pomiędzy właściwą akcją pojawiały się przerywniki w postaci czatu z "grupy wsparcia" dla przemienionych, no i one też były jakieś sztuczne, płytkie, zbędne. Momentami żenujące.

Nie wiem, niektórym to się podobało. Nie twierdzę, że się źle czyta - bo czyta się jak najbardziej dobrze, nawet wady podczas lektury nie przeszkadzają, bo po prostu się na nie nie zwraca uwagi... Co więcej, całość nawet wciąga! Ale jest też jakaś płytka, sztuczna. Wylatuje z pamięci jeszcze szybciej, niż się ją czyta. I chociaż stricte wad większych nie posiada, to jednak wystawić jej coś więcej niż 5/10 byłoby przesadą. Nic po sobie nie zostawia.


5 komentarzy:

  1. Również uważam, że książka byłą nie warta uwagi, wymuszona i zdecydowanie przerysowana. Szkoda było mojego czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej książce, ale to i chyba nawet dobrze skoro jest płytka i sztuczna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o "Bestii", mimo że zazwyczaj zwracam uwagę na takie "bajeczne" wariacje. Jako że sparzyłam się jednak kilka razy na takich rzeczach, to raczej nie sięgnę. A i tak najlepsza wersja "Pięknej i Bestii" to "Ziarno Prawdy" Sapkowskiego ;D
    miedzysklejonymikartkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przypomniałaś mi, że muszę sobie tego Wiedźmina odświeżyć, bo chociaż to opowiadanie czytałam i pamiętam, że czytałam, to jednak tego, co tam się działo w ogóle nie pamiętam :D

      Usuń
  4. Okładka zainteresowała mnie, ale Twoja recenzja zdecydowanie zniechęciła. Później weszłam na inny portal i książka też nie zebrała dobrych recenzji. Raczej podziękuję.

    Pozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)