wtorek, 2 czerwca 2015

Nic nie wiesz, Jonie Snow, czyli "Nawałnica Mieczy. Stal i śnieg." George'a Martina.

Dawno, dawno temu wstawiłam opinię o poprzednim tomie, Starciu Królów. Tak jakoś w październiku zeszłego roku. Zabrać się za to nie mogłam i nie mogłam... aż się w końcu zabrałam. No i co? Całkowicie wsiąkłam.
              (UWAGA! SPOJLERY Z TOMÓW POPRZEDNICH!) Daenerys wreszcie porządnie zabiera się za przygotowania do podbicia Westeros, Jon Snow jakoś sobie tam z Ygritte radzi, mimo, że nic nie wie, natomiast Robb Stark z jednej strony wygrywa, a z drugiej przegrywa. Stannis zbiera siły, Mance zbiera wojsko i ogólnie... gra o tron trwa w najlepsze. (KONIEC SPOJLERÓW. CHYBA.)
               Muszę powiedzieć, że poprzednim razem parę rzeczy mnie denerwowało i całość miejscami szła wolno. Pierwszą z tych rzeczy były złe proporcje pomiędzy narracjami z punktu widzenia różnych postaci. No przepraszam, ale góra 5 fragmentów z Daenerys (o długości 10-20 stron) na liczącą sobie 900 stron lekturę? Chyba coś nie tak. Tym razem jednak wszystko było idealnie wyważone, a fragmenty Davosa, które poprzednim razem mi się okropnie dłużyły, tutaj zaczęły być potrzebne.
            Ogólnie cały ten tom można by określić słowami - idealnie wyważony. Proporcje między fragmentami, proporcje pomiędzy polityką, walką i "obyczajem" - to wszystko zdaje się być wręcz perfekcyjne. Chociaż drugi tom był naprawdę wciągający, to ten był jeszcze bardziej, głównie dlatego, że nie było kawałków, które by mi się dłużyły... A ponadto, znów odzywają się proporcje - po dużej ilości polityki, było trochę "odpoczynku", i tak dalej.
               Poprzednio niesamowicie chwaliłam kreację postaci. I znowu muszę ją pochwalić, bo teraz zauważyłam, że nie stoi w miejscu. Czuć, że jakieś wydarzenie wywarło na kogoś wpływ. Czasami zostały pokazane inne strony postaci, których wcześniej nie znaliśmy zbyt dobrze. 
                Poprzednio też stwierdziłam, że styl Martina jest męczący. Szczerze to odwołuję, bo ten tom czytało mi się znakomicie! Mimo małej czcionki, strony wręcz przelatywały, a ja nie mogłam się doczekać, jak tylko wrócę do Westeros czy też za Mur. Bo ta kreacja świata jest wręcz niesamowita! Tak sugestywna, tak świetna... po prostu czułam się, jakbym tam była.'
                 Nie tylko trzyma poziom, ale też go podnosi. Odkrywa nowe strony postaci, wciąga jak cholera, a przy tym jest naprawdę dobrze wyważona. Co dostaje? Sama nie wiem, myślę, że 9,5/10 będzie odpowiednie.

2 komentarze:

  1. Ja czekam aż skończy się 5 sezon serialu, wtedy biorę się za czytanie całej sagi. Już nie mogę się doczekać :D

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że podnosi poziom, bo ja zatrzymałam się na pierwszym tomie i nie miałam motywacji do kontynuowania serii :)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)