piątek, 11 września 2015

Smutna prawda, czyli "Król szczurów" Jamesa Clavella.

Długo zabierałam się do lektury tej książki. Chociażby dlatego, że nie szukałam specjalnie, a nigdzie się nie natknęłam przypadkiem, do czasu... aż się natknęłam przypadkiem, w bibliotece :p W sumie wiedziałam, czego się spodziewać, ale podchodząc do lektury, nie miałam żadnych wymagań. A co z tego wyszło? Zapraszam na recenzję.
Oryginalny tytuł: King Rat
Wydawnictwo: Vis-a-vis/Etiuda
Ilość stron: ok. 480
Gatunek: Literatura historyczna/obozowa















O czym więc jest ta książka? Mówiąc najprościej, o życiu w obozie jenieckim. Oparta na doświadczeniach autora, który został wysłany na wojnę do Malezji. W wyniku biegu wydarzeń musiał ukrywać się w dżungli i żyć w malezyjskiej wiosce. Do czasu, aż schwytany przez Japończyków trafił do obozu jenieckiego Changi. Niewielu w nim przeżyło, wyniszczeni przez głód, tropikalne choroby oraz zwyczajny trud życia. Jamesowi udało się jednak przeżyć, a opierając się na jego przeżyciach napisał tą książkę - Króla szczurów.

Generalnie... zwykły opis nie oddaje bogactwa tej książki. Powieść jest napisana tak, że zwraca uwagę na drobne szczegóły. Pokazuje, że one też są ważne. Konfrontuje dwa światy - chociażby Króla (który jako jedyny żyje na poziomie, dzięki pieniądzom z handlu) oraz strażnika Greya, żyjącego w biedzie, głodzie, nienawiści do Króla oraz desperacji. Pojedyncze wydarzenia, które nie wpływają na losy świata, potrafią zawalić mały świat paru osób. Ta książka... po prostu daje do myślenia, i to niesamowicie.

Pomaga w tym niejednoznaczność postaci. Właściwie nie da się nikogo ocenić, bo każdy ma swoją prawdę, każdy swój punkt widzenia. I chociaż niektórzy wybierają tak, a inni inaczej, to nie zawsze da się stwierdzić, co jest lepsze. Charakterologicznie - niesamowicie, bo nawet 3 strony poświęcone jakiemuś pobocznemu bohaterowi sprawiają, że znamy już jego historię, motywację, stan. I to jest niesamowite.

Tak samo niesamowicie pokazane są przemiany. Na początku Król oraz kapitan Marlowe (czyli niejako główny bohater, alter-ego autora) znają się tylko z widzenia, do czasu aż jeden wybawia z opresji drugiego. Wraz z rodzącą się przyjaźnią widać przemiany, a niejako "ukoronowaniem" zarówno postaci Króla, jak i całej powieści jest
czas, gdy wojna się już skończyła. To też pokazuje niejako starcie rzeczywistości... niesamowite. 

Mimo wszystko, wnioski są nie tylko pesymistyczne, bo autor daje też trochę nadziei. Daje też pomyśleć o sprawach takich, jak przyjaźń. Niby coś będącego częścią rzeczywistości - lecz w ekstremalnych warunkach niepewna. To wszystko podane nie na tacy, to wszystko do odkrycia samemu. Bez moralizatorstwa. Do przemyślenia.

I to wszystko James opisuje znakomicie. Barwne, niedłużące się opisy sprawdzają się znakomicie, zapoznają z więzienną rzeczywistością. Błyskotliwe dialogi. Przede wszystkim umiejętność wyrażenia uczuć, nie pisząc nawet wprost. I to wszystko w połączeniu z ciekawą akcją, głębią charakterów, niejednoznacznością - sprawia, że ta książka jest  w każdym calu znakomita. Polecam absolutnie każdemu, nawet niegustującym w takich klimatach. Dorwałam, przeczytałam, pokochałam. 10/10.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)