wtorek, 29 września 2015

Zagrać o najwyższą stawkę, czyli "Wayward Pines. Bunt" Blake'a Croucha.

Tony czasu temu przeczytałam pierwszą część serii Wayward Pines, która jakby nie patrzeć mi się podobała, chociaż zakończenie z jednej strony było prośbą o więcej, ale i niepokojem o jakość części kolejnej. No i z okazji promocji w Znaku zakupiłam :D
Oryginalny tytuł: Wayward
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 372
Gatunek: Fantasy/ Science-Fiction 















[Uwaga, potencjalne spojlery z pierwszej części] Ethan Burke jeszcze chwilę temu nie wierzył, że mógłby stać się jednym z nich, jeszcze chwilę temu nienawidził ich za to, że za wszelką cenę utrzymywali tajemnicę, nie mógł się pogodzić z permanentną inwigilacją... A teraz jest szeryfem miasteczka Wayward Pines i tym razem to on ma za zadanie pilnować, by nikt nie odkrył prawdy. Mimo wszystko nadal jest tym samym Ethanem Burke i nie może się pogodzić z tym wszystkim. Teraz ma większe pole działania, a nienawiść do systemu z każdą chwilą rośnie, jego gniew płonie coraz bardziej... [Koniec potencjalnych spojlerów. Chyba.]

Muszę przyznać, że ciekawym, ale i niezbędnym zabiegiem, było zdecydowane zmienienie "osi" książki. Jak w pierwszej części fabuła skupiała się na odkrywaniu tajemnicy, chorobliwym poszukiwaniu prawdy, wręcz popadaniu w obłęd, tak tutaj autor - zgodnie z nową funkcją głównego bohatera - skupia akcję na bardziej metodycznym szukaniu rozwiązania, próbie nawet planowania, ale i pokazuje, że zmiana perspektywy sytuacji nie zmienia. W tym tomie Blake próbował nawet wprowadzić element psychologiczny, jeszcze bardziej pokazać, jak życie w Wayward Pines zmienia mieszkańców... Ponadto już samo pokazanie akcji z innej perspektywy jest samo w sobie pomysłem ciekawym. A jak wyszło jego wykonanie, to zobaczycie.

Niestety... muszę powiedzieć, że mimo wszystko dość mocno wynudziłam. Momentami miałam przeczucie, że gdyby wyciąć wszystkie dłużyzny, książkę dałoby się skrócić przynajmniej o 1/3. Wcale nie pomaga tutaj wciśnięcie wątku kryminalnego - sam w sobie jest zdecydowanie nie potrzebny, a i okropnie zrobiony. Banalny, bez żadnej głębi psychologicznej, ba, nawet nie wciągał. Strasznie słaby, dobrze, że to był tylko jeden wątek, i to raczej poboczny. Nawet jeśli miała to być wymówka do dalszego rozwoju akcji, nie usprawiedliwia to jej słabości.

Ponadto styl Blake'a zaczął mnie strasznie denerwować. Jest po prostu... okropnie suchy. Ta historia naprawdę miała potencjał, i o ile w pierwszej części jeszcze mu wyszło, tam pióro pasowało do akcji, tak tutaj "urywane" zdania, brak dłuższych opisów sprawił, że trudno było mi się wczuć, i nawet mimo próby pokazania psychiki, tylko czasami się udawało. Na dodatek, jakby na ironię - nawet nieźle wykreowane postaci (chociaż zidentyfikować to się z nimi za bardzo nie da) mieszają się z kilkoma nowymi, które są po prostu cholernie płytkie (chyba każdy, kto to przeczytał, wie o kim mówię)...

Chwilami widzi się kochane osoby takimi, jakimi są naprawdę: wolne od bagażu projekcji i wspólnych historii. Widzi się je świeżym okiem, jak obcy, i udaje się pochwycić uczucie, które towarzyszyło zakochaniu. Zanim pojawiły się łzy i słabe punkty. Kiedy istniała jeszcze możliwość doskonałości.

 No i jak na złość, po prostu nie mogę całkowicie ochrzanić tej książki! Bo mimo dłużyzn występujących przez tak jakoś 2/3 książki, inna perspektywa była ciekawa (o wątku kryminalnym możemy zapomnieć), czasem pojawiała się uczuciowość, no i kurczę, jakieś ostatnie 100 stron czytałam po prostu z zapartym tchem, bo w końcu coś się ruszyło! Tak więc powieść jest gorsza niż część pierwsza, ale po zakończenie i tak zamierzam sięgnąć. 6/10. 

 

5 komentarzy:

  1. Przeczytałam wszystkie trzy części.
    I muszę przyznać, że pierwszy tom rozbudził moją ciekawość i nadzieję, że to będzie niezapomniany cykl. I zonk.
    Ta historia kojarzy mi się tylko z rozczarowaniem.
    http://jejwysokoscksiazka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, całości jeszcze nie przeczytałam, ale jednak drugi tom w porównaniu z pierwszym był cóż, sporym zawodem. Mam nadzieję, że trzeci nie będzie kolejnym spadkiem formy...

      Usuń
  2. Nie czytałam, więc za dużo nie napiszę. Nie jestem specjalną fanką takich książek, ale coś do nich mnie ciągnie. Może przez Twoje recenzje, jestem po prostu ciekawa :)
    Dziękuję.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Mona [Blog]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kwestii całego gatunku to polecam się przełamać, bo może cię ominąć sporo perełek :3 Jeśli zaś chodzi o akurat tą trylogię, to pierwszą część można przeczytać... ale odpuszczenie sobie reszty niczym złym nie będzie.

      Usuń
  3. Takie 'nierówne' książki mnie okropnie denerwują, bo sama nie wiem co potem mam o nich myśleć...

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)