No ale, przecież nie ocenia się mangi po okładce, można co najwyżej ocenić kreskę... Ale o niej to później. Fabuła na razie nie jest zbyt skomplikowana, jest do dość luźna komedia. Opowiada ona o tym, jak zwykły nastolatek, Niiya Teiichi, który o interakcji z płcią piękną mógłby tylko pomarzyć, pewnego dnia gubi się w szkole (zresztą nic dziwnego, niezły labirynt z niej). Ląduje w jakimś starym pomieszczeniu, widzi lustro, a do głowy przychodzą mu teraz wszystkie straszne historie o szkole. Aż tu nagle za swoim odbiciem piękną dziewoję, która jak gdyby nic oznajmia mu chwilę później, że jest duchem, co więcej, mówi, że jest Yuuko Kanoe, duchem, który pojawia się praktycznie w każdej opowieści. A potem jeszcze wkręca go do Klubu Badaczy Zjawisk Nadprzyrodzonych, który sam założyła. Dołącza do nich niejaka Momoe Okonogi, strachliwa, naiwna dziewczyna. Pierwszy tom składa się z zawiązania akcji i dwóch historii, w których Yuuko i Teiichi pomagają rozwiązań tajemnicze zjawiska nadprzyrodzone, lecz już teraz w tle pojawia się wątek, który potem stanie się właściwie główny, a mianowicie odkrycie przeszłości szkolnego ducha, ponieważ nasza panna zmierzchu nic nie pamięta, nawet tego, jak umarła.
Co do zamieszczonych w tomiku historii, nie są one zbyt górnolotne, ale po prostu przyjemne i swoją rolę spełniają. Pierwsza to zawiązanie akcji, nad którym nie ma co się rozwodzić. Druga opowiada o tym, w jakich okolicznościach Okonogi trafia do klubu, natomiast trzecia jest o klasowym poltergeiście. Przy większości z tych historii w tle pojawia się wątek przeszłości Yuuko, na razie niezbyt wyraźny - zresztą sama uważa, że nie potrzebuje jej poznać... Ale jednak chce.
Jest to manga z domieszką ecchi, ale jest go na tyle mało, że pozostaje w dobrym smaku, czyt. cycki nie latają koło oka co stronę, a humor nie opiera się na "Potknął się i wpadł jej na cycki, ale to śmieszne", chociaż nie jest zbyt wyszukany, ale jest po prostu sympatyczny - nie jest to manga poważna i widać to z każdej strony, dosłownie i w przenośni. Czyta się bardzo przyjemnie i to jest główna zaleta - dzięki temu przeczytałam ten tom już 3 razy, bo często mam właśnie ochotę na coś takiego.
Jak mowa o przyjemności czytania, to bardzo ważną rzeczą są bohaterowie. Mimo, że przewijało się ich w tomiku troszkę więcej, to poznajemy właściwie tylko trójkę głównych bohaterów, Teiichiego, Yuuko i Okonogi. Ten pierwszy jest Kompletnie Normalnym Nastolatkiem, ze słabą orientacją w terenie, wyraźnie nieprzywykły do kontaktów damsko-męskich. Yuuko to wyraźnie wykorzystuje i droczy się z nim, zastanawiając się, jakby jeszcze wprowadzić go w zakłopotanie. Wyraźnie ożywia towarzystwo. Następna jest Okonogi, czyli postac która w każdej innej mandze byłaby po prostu irytująca - strachliwa, naiwna, lecąca do Teiichiego z każdym byle problemem. Ale nie jest irytująca - szczerze nie wiem, jakim cudem, ale nikt tu nie jest irytujący. Nie mają złożonych charakterów, ale to nie jest tu potrzebne. Nie są zbyt sztuczni, choć wiarygodni też nie są - akurat do historii.
Teraz wypadałoby powiedzieć coś o kresce - jest przyjemna dla oka - niespecjalnie szczegółowa, ale jednakże jest jedna z tych ładniejszych. Mam jednak uczucie, że na samym początku kreska jest troszkę gorsza niż potem i parę ujęć wyszło niezgrabnie. Potem jednak jest już ładnie i narzekać nie ma na co. Autor ma całkiem charakterystyczny styl. Ma dość dynamiczną mimikę twarzy... Jeśli można to tak nazwać. Gładko przechodzi z "normalnych" rysunków do przerysowanych, symbolicznych. Ale to bardzo pasuje do charakteru mangi.
Skoro o oprawie graficznej zostało już powiedziane, warto szepnąć słówko o jakości wydania. O tytule już się nie wypowiadam, bo każdy wie, co o nim sądzę - gdyby chociaż logo było ładniejsze... Ale pomijając to, matowa obwoluta ma dość żywe kolory i prezentuje się bardzo ładnie - nawet grzbiet, który na projekcie nie był najładniejszy. Mangę rozpoczynają dwie kolorowe strony, niestety, niektóre kadry z środka wyglądały nawet ładniej niż te przeznaczone na kolorowe strony - jednak miło urozmaicają czytanie. Końcowe strony zajmuje natomiast dodatek, który opisuje rozkład pomieszczeń w szkole. Tłumaczenie czyta się płynnie, nic nie zgrzytało, a niemal wszystkie onomatopeje zostały wymazane i zastąpione polskimi odpowiednikami. Druk jest w porządku, ale czerń nie jest tutaj idealnie czarna - są takie jakby... białe paprochy na niej. Niestety, zdarza to się dość często... ogółem jednak jest bardzo dobrze.
Krótko mówiąc - manga przyjemna, nieirytująca, akurat na odprężenie, porządne 8/10. Dla pierwszego tomu, bo można jeszcze coś tu zepsuć przecież przez te 9 tomów :D Pod spodem są zdjęcia wydania.
A tutaj to plakat dołączany do tomu ;) |
Nigdy nie czytałam mangi, ale kiedyś obejrzałam kilka anime i na tym się skończyło (pomijając rysowanie).
OdpowiedzUsuńLabirynt ze szkoły? Eh, początki liceum. XD Hitoria wydaje się być ciekawa.
Mi tam (z tego co widzę na zdjęciach) kreska się podoba. Nawet pomyślałam o tym czy by nie kupić i nie zacząć czytać...
Btw. czemu taka nazwa? Jesteś ze świętokrzyskiego?
Screatlieve.blogspot.com
Akurat mangi są w większości lepsze od anime (chyba, że są wzorowane na nim), a w Polsce wychodzą nie najgorsze tytuły... Jak najbardziej polecam do kupienia, dobre toto :3 A potem z tego co pamiętam historia się rozwinie jeszcze bardziej i będzie jeszcze ciekawiej.
UsuńTak, ze świętokrzyskiego, z Kielc nawet.
Nie przepadam za tym typem ale z tego co piszesz wydaję się być ciekawy! ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wpadniesz również do mnie: SPIKED-SOUL.BLOGSPOT.COM i może zaobserwujesz :)
Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia!
Elwira
Tym typem, w sensie mangi, czy w sensie gatunek? No nic, ciekawe bywają, bywają nieciekawe...
UsuńWpadłam, ale niestety nie przepadam za modowymi blogami :<
Również pozdrawiam!