poniedziałek, 20 października 2014

Sprawiedliwość zostawmy Bogu, czyli coś o Sędzim.

    Postanowiłam pójść sobie do kina - a bo czemu nie. Miałam iść na Draculę - bo jak do kina, to na coś efekciarskiego. Ale z różnych przyczyn poszłam na Sędziego. I zawiedziona nie jestem. Może dlatego, że nie miałam też wielkich oczekiwań, ba, wydawało mi się, że będzie nudny - ale co to ma za znaczenie, kiedy mi się po prostu podobało.

    Główny bohater, adwokat Hank, odnosi same sukcesy, niekoniecznie uczciwie. Jednakże, jedną z rozpraw przerywa mu telefon, w którym dowiaduje się o śmierci matki. Wraca do swojej rodzinnej mieściny i już chwilę później dowiaduje się, że jego ojciec, będący tutaj sędzią, jest oskarżony o morderstwo. Mimo, że go niezbyt lubi, rodziny trzeba bronić. I to robi.
   Wbrew pozorom główna oś fabuły nie skupia się na odkrywaniu prawdy w wykonania adwokata, co więcej, ten wątek jest raczej tłem dla obyczajówki, ale tłem, bez którego całej akcji by nie było. Z jednej strony szkoda, ale z drugiej, gdyby tu jeszcze chcieli kryminał wcisnąć, to byłoby za dużo, a jakby był tylko kryminałem połączonym z thrillerem sądowym, to już by nie był ten Sędzia. W każdym razie, skupia się głównie na relacjach ojca z synem, choć jest też parę innych wątków, dotyczących m.in. dawnej miłości naszego adwokata. I muszę przyznać, że emocje są bardzo dobrze ukazane, naprawdę dobrze. Ale, żeby ani nie była to przewlekła obyczajówka, ani wyciskacz łez, dialogi okraszono sporą ilością ciętego humoru - i muszę przyznać, że to naprawdę wielka zaleta. Smutne momenty nie przytłaczają tak, gdy chwilę później walą ciętą ripostą na prawo i lewo.
    Obsada aktorska pierwszorzędna - Robert Downey jest taki, jakim można się go spodziewać, jego filmowy ojciec też dobrze się spisuje - nie ma co narzekać na sztywne, nienaturalne zachowanie. Aktorzy spisali się pierwszorzędnie, a aktor grający naszego Hanka to nie byle co, jest na co popatrzeć^^
    Czy bohaterowie są sztuczni i nienaturalni? Nie. Czy problemy są nienaturalne? Nie. Czy źle pokazano emocje? Nie, wręcz przeciwnie. Wszystko odegrane dobrze, wszystko wiarygodne. Albowiem to oskarżenie o morderstwo byłoby jeszcze w miarę "akceptowalne", gdyby nie to, że oskarżony jest w podeszłym wieku i ma czwarte stadium raka... Bohaterowie sobie radzą - albo raczej próbują - czy im to wyjdzie? Sami zobaczcie. Sama muszę przyznać, że obrót spraw w niektórych momentach jest zaskakujący - i to naprawdę. Zakończenie mnie baardzo zaskoczyło.
   Muszę też oddać trochę miejsca na soundtrack - jest też bardzo dobry. Ujawnia się w ważnych chwilach, sprawiając, że sam zwraca na siebie uwagę. Jest naprawdę ładny, ale nie jest to coś, co będzie się słuchać latami.
   Nie wymieniłam wad. Może dlatego, że niezbyt je widzę. Główną wadą jest tu to, że niczym się nie wybija - wszystko jest bardzo dobre, ale nic ponadto. Świetni aktorzy, świetnie pokazane uczucia, dobry pomysł. I z tego wyszedł bardzo dobry film. Warto obejrzeć, w Kielcach to aktualnie jeden z najlepszych filmów do obejrzenia o przyzwoitej godzinie - ale i tak polecam zapoznanie się z Sędzią. Jednym się spodoba, drugim nie - a ja należę do tych pierwszych. 8/10.

3 komentarze:

  1. Ciekawa (aby nie napisać fajna :D) recenzja. Mi również ten film się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój chłopak mnie ciągnie na to do kina i pewnie ulegnę :)

    OdpowiedzUsuń

Jak już poświęciłeś/aś chwilkę, żeby to przeczytać, to zostaw po sobie ślad! Każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i pokazuje mi, że kogoś jednak obchodzą moje wypociny ;)